czwartek, 29 maja 2014

Warunki atmosferyczne panujące w mej głowie.

W ostatnim czasie w świecie oliSoli panowała kiepska pogoda ducha. Czarne chmury pojawiały się w głowie przynosząc ze sobą gwałtowne opady łez. Nie zważając na warunki atmosferyczne nie przestawałam latać. Szybowałam beztrosko lecz nagle zerwał się silny wiatr a niebo zaczęło zsyłać niechybne pioruny. Moje skrzydła rozpadły się w pył a ja zaczęłam spadać bezwiednie. Głowa produkowała absurdalne teorie i tworzyła nieznośne pytania. Przez ułamek sekundy myślałam że, to mój ostatni już lot. Ogarnęło mnie zwątpienie, bywa ciężko o nadzieję gdy wypełnia cię strach a ciało rozrywa ból. Przez sekundę myślałam że, to już koniec. Po chwili nastąpił przebłysk, jak słońce powrócił do mnie rozsądek. Bezlitośnie wrzeszczał na mnie, zrugał mnie, i nakazał bezwzględnie walczyć. Powtarzał bez końca: "Nie jesteś amatorem, nie spadasz pierwszy raz, Córka patrzy, otrząśnij się, wysuń podwozie, stań twardo na nogi, wylądujesz uda Ci się, przetrwasz".  Na przekór swojemu ciału - żyję! Zbieram siły po upadku...


poniedziałek, 19 maja 2014

Małe wielkie rzeczy...

Tak łatwo przychodzi nam usprawiedliwianie własnej jak i cudzej obojętności, nie widzimy nie słyszymy, nie reagujemy. Nawet jeśli na chwilę pochylimy się nad cudzym losem zaraz i tak rozkładamy ręce mówiąc "ale co ja mogę...?." Otóż możesz bardzo wiele, możesz być czyimś bohaterem i uwierz mi wcale nie potrzebujesz do tego nadludzkich mocy. Twój mały gest, może być dla kogoś wielką pomocą. Bardzo dawno temu, jeszcze na studiach, miałam straszliwie kiepski dzień, nie żaliłam się nikomu, nie płakałam po kątach a jednak sprytne oko dostrzegło że, coś jest ze mną nie tak. Niespodziewanie dostałam liścik po którego przeczytaniu stała się rzecz niewyobrażalna - uśmiechnęłam się :)




I tak od ponad 5 lat noszę ten liścik zawsze ze sobą, jak tabletkę na ból głowy. Wyciągam ją w nagłej potrzebie i uśmiecham się szeroko zgodnie z instrukcją. Zawsze działa - naprawdę ma moc!!! 
Podobno za każdy dobry uczynek dostajemy na nasze konto jedno pióro. Nawet najmniejszy pomocny gest sprawia że, nasze skrzydła rosną. Kto wie, może kiedyś gdzieś polecimy :)

piątek, 16 maja 2014

Skrzydła i korzenie

"Są dwie trwałe rzeczy, które możemy dać w spadku naszym dzieciom: pierwsze to korzenie, druga to skrzydła" Hodding Carter, Jr.

Miałam pisać o swojej córeczce, dziś są jej drugie urodziny. Przypadkiem odkryłam iż, 15 maj to dzień polskiej niezapominajki - mój ulubiony kwiat. Ciekawy przypadek - szczególnie gdy nie wierzy się w przypadki. :) 

Dziś zadano mi pytanie co dałaś córce na urodziny? Chciałam odpowiedzieć szczęście i obecność! Jednak pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi. Nie lubię tracić słów. A znałam już przebieg jak i zakończenie tej rozmowy skończyłaby się niekrytym oburzeniem: "hmm czyli nic jej nie dałaś " :) 


Ten blog jest pewnego rodzaju świadectwem tu, mogę napisać wszystko.


Gdybyście zadali mi pytanie co moja córcia dostała w prezencie odpowiedziałabym szczęście : frajdę z ciągłego zdmuchiwania tej samej świeczki, bańki mydlane w zatrważającej ilości, bonusowo było ślizganie się po podłodze, 5 kredek którymi narysowałyśmy tęczę, a przede wszystkim choć to zabrzmi nieskromnie dostała mnie na wyłączność. 


Jedni powiedzą mało, drudzy dużo a jeszcze inni nic. Jak dla mnie nie jest ważne ile dajemy sobie, ile dajemy naszym dzieciom czy są to rzeczy małe czy duże... ważne czy to co dajemy jest WIELKIE. 


Wracając do przesłania ja chciałabym ofiarować mojej Córeczce korzenie i skrzydła.
Korzenie czyli w moim przekonaniu świadomość że, zawsze będę przy niej gdy tylko będzie mnie potrzebować.
Skrzydła natomiast są dla mnie szczerym zapewnieniem: wierzę że, sobie poradzisz, wierzę że, wiesz czego potrzebujesz. Pamiętaj że, będę kochać Cię mimo wszystko Mama.



czwartek, 15 maja 2014

Życie tak dalekie od naszych wyobrażeń

Wiliam Szekspir powiedział: "Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne." 

Zawsze towarzyszyła mi myśl że, kiedyś wezmę ślub, założę rodzinę i zostanę mamą to było takie oczywiste. Układałam plany i snułam wyobrażenia o tym jakże pięknie to będzie. Skrzętnie konstruowałam marzenia a moje życie jakby zawsze toczyło się gdzieś obok.

Nie wyszłam za mąż a moje macierzyństwo wcale a wcale nie było świadomym wyborem - to ono wybrało mnie nie słuchając sprzeciwów i lekceważąc mój opór. Krzyczałam, płakałam, nie dowierzałam, powtarzałam w kółko: to nie tak miało być, nie tak, nie tak, nie tak... :)

Gdzieś w tym całym szaleństwie po jakimś czasie pojawiło się opanowanie, spokój i poczucie spełnienia - będę Mamą! Będziesz mamą przecież o tym właśnie marzyłaś - mówiłam sama do siebie uśmiechając się czule. Dasz radę, musisz dać radę, dacie sobie radę! Płakałam ze szczęścia, a we mnie zaczęła kiełkować miłość. 

Dziś moja Córeczka kończy dwa latka, jej przyjście na świat było wielce dalekie od moich wyobrażeń.
Jej narodziny wywróciły mój świat do góry nogami i zmusiły mnie aby spojrzeć na niego z innej perspektywy. Córeczko dziękuję że, otworzyłaś mi oczy i zmusiłaś do myślenia. 

Moje życie diametralnie odbiega od wymyślonego kiedyś ideału - lecz wierzcie na słowo nie byłabym wstanie zaplanować go lepiej :) 







wtorek, 13 maja 2014

Mój własny świat

Miejsce w którym jesteś to świat w którym istnieją realne Anioły, tu się rodzą i spotykają by tworzyć piękne idee.
Tu zawsze jesteśmy na TAK. Nigdy nie pozostajemy obojętni i do końca żyjemy nadzieją. 



Bardzo dawno temu usłyszałam słowa które wyryły się we mnie i wciąż dudnią echem: 

"Rodzice powinni mieć skrzydła tak duże aby móc ochronić swoje dzieci przed całym złem tego świata." To strasznie ciężkie zadanie w momencie gdy zrodziliśmy się ludźmi. 



Odkąd pracuję nad tym projektem spotykam rodziców którzy walczą o zdrowie i życie swoich dzieci. 

Podziwiam ich wszystkich i każdego z osobna! 
Moi Kochani - mogę tylko snuć domysły jak ciężko o przysłowiowe skrzydła w sytuacji gdy nie mamy wystarczających środków finansowych by ratować i leczyć własne dzieci. 



Chcę Wam tylko powiedzieć że, w moim świecie zawsze znajdziecie skrzydlatego pomocnika - to moi mali misjonarze którzy są ze mną tylko przez chwilę, odlatują gdy słyszą wołanie o pomoc. 




Dziękuję Wam, za wszystko co wnosicie do mojego świata ♥ Jesteście niesamowici ♥



Inna, dziwna, niedostosowana :)

Ludzie często mówią mi ty jesteś jakaś dziwna, inna, niedostosowana...
Uśmiecham się ciepło i w duchu myślę sobie i całe szczęście :)

Mam mentalność czterolatka, moja naiwność poraża wszystkich wokół, gdy mówię ale tak nie wolno, tak nie można, tak się po prostu nie robi to się nie godzi! Patrzą na mnie w oczekiwaniu aż, powiem żartowałam, a ja tupię nogami z uporem maniaka wciąż powtarzając to samo z nadzieją że, ktoś mnie w końcu zrozumie. 
Sytuacja ta zawsze kończy się tak samo, mówią mi taki jest świat, nic nie zrobisz, pogódź się z tym. NIE! 

Żyję na tym świecie stosunkowo krótko a już nie raz straciłam wszystko. 
Wszystko prócz niezłomności swych przekonań i wiary. Wiary w Anioły które żyją wśród nas.
Dwa lata temu świat podarował mi jednego z nich na wychowanie - moją Córeczkę ♥

Wielu rodziców powtarza mi że niepotrzebnie się staram że, to na nic że, mam otworzyć oczy i przestać być taką naiwną idealistką. Świat jest dziś zły a nasze dzieci w nim zginą - otwórz oczy! Bzdura

Ja mam oczy otwarte - po prostu widzę zupełnie coś innego...

Chcę nauczyć swoją Córusię normalności. Wychowam ją tak jak trzeba a nie tak jak pozwalają na to realia.
Wyposażę ją w miłość, dobroć i człowieczeństwo a gdy zechce odlecieć na drogę zapakuję jej wiarę.

Nazywaj mnie jak chcesz, mów co chcesz a ja i tak zrobię to co uważam za słuszne. 
Taka już jestem - niereformowalna, od lat wciąż niezmienna...